czwartek, 29 października 2009

Mój pierwszy post

Witam, witajcie, cześć
przywitałam się na wstępie, czyli od razy założyłam, że ktoś będzie czytał co napiszę :)
Grunt to pozytywne myślenie.

Nie pisałam o tym wcześniej, nigdzie i nikomu. Nawet nikomu o tym nie mówiłam, ale myślę sobie teraz, że dlaczego by nie. Może komuś to pomoże, a może pomoże mnie.

Chciałabym napisać o moich hipnotycznych sesjach i o tym, czy i jak mi to pomaga w życiu.
Mam za sobą 7 sesji, ale mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że dopiero po 5 odczułam różnicę.

Moja pierwsza sesja była jednak najdziwniejsza i dla mnie najbardziej wyjątkowa.

Dlaczego zdecydowałam się na sesję? Dlaczego hipnoza?
Myślę, że jest wielu ludzi, którzy borykają się z problemem niskiej samooceny, kompleksami, nerwicami, depresją, lękiem i mogę tu wymieniać bez końca.

Szukałam zawsze drogi do zrozumienia siebie, swoich emocji i pragnień. Chciałam i nadal chcę dowiedzieć się kim naprawdę jestem i czego sama po sobie mogę się spodziewać. A to może być nie byle odkrycie.

Ale do rzeczy.

Pierwszą sesję zapamiętałam jako doznanie bardziej empiryczne niż hipnotyczne. Po raz pierwszy od dawna czułam, że mam ciało i że ono czuje za mnie, że jest realne i że jest moim narzędziem, nie przeszkodą.

Pan Hipnotyzer liczy i liczy i myślisz sobie, że przecież na Ciebie to nie zadziała, ale czujesz jednak to ciepło o którym mówi i rzeczywiście ciało staje się ociężałe, niby chcesz przezwyciężyć to, a co, ale nie możesz nawet unieść powieki.
I jesteś wszystkiego świadomy/świadoma i wędrujesz (...) Odkrywasz miejsca w swoim umyśle, o których istnieniu nie miałeś/aś pojęcia.

Są tam skarby, które można ze sobą zabrać, ja podczas pierwszej wędrówki zabrałam motywację i siłę, które we mnie dojrzewają i pamiętam o nich każdego dnia.

Napiszę więc o tych dniach, i więcej o sesjach, ale to już potem.